Wstęp
W 1920 roku znaleziono w Egipcie dziwny artefakt. Była to obręcz z nieznanego materiału, którego nikt nie umiał powielić. Materiał nie był ani minerałem ani metalem. Czymże więc był?
Obręcz była przykryta ściśle dopasowanymi płytami z piaskowca. Do czego więc miała ta obręcz służyć? Czemu ja zakopano? Pytania te dręczyły wiele pokoleń naukowców. Na obwodzie widniały dziwne znaki, którch nie znał nikt. W końcu w 1941 roku udało się dociec do czego to COŚ służyło. Urządzenie nazwano "Gwiezdnymi wrotami". Nie wiadomo dokąd prowadziły, ale nadajnik wrzucony w wodny wir zniknął w dalekiej odchłani. Nie udało się namierzyć sygnału inaczej niż przez wir. Musiał więc być daleko.
Wojsko postanowiło wysłać człowieka. Ernest zgłosił się na ochotnika i przeszedł na drugą stronę. Nigdy wiecej nie powrócił na Ziemię i słuch wszelki po nim zaginął. Minęło kilkadziesiąt lat ale nie zaniechano tak do końca pracy nad wrotami. Jednak potrzebowano kogoś, kto odczyta znaki.
Daniel Jackson był dobrze zapowiadającym się, młodym archeologiem. Dobrze znał starożytne języki, a do tego natura nie poskąpiła mu zdolności lingwistycznych. Uczył się wszystkiego co popadło w tempie doprawdy zawrotnym. Do tego potrafił pojąć nieznane języki. Zespół wrót potrzebował kogoś takiego. Daniel miał jednak pewną wadę, która dyskwalifikowała go, jako archeologa, w naukowym światku. Głosił herezyjne poglądy o pochodzeniu ludzkości. Zwerbowano go do zespołu by odczytał znaki. Gdy mu się to udało został włączony do drużyny. Tak też został jedynym cywilem wśród wojskowych.
Samantha Carter była doktorem fizyki. Jej ojciec marzył by została astronautą. Przez niego wstąpiła do wojska i została pilotem. Jednak armii bardziej przydawała się jej wiedza. Została dopuszczona do tajnego projektu. Jej wiedza posłużyła do zlokalizowania innych światów.
Jack O'Neill był typowym twrdogłowym wojskowym. Tragedia jaką przeżył zmieniła jego podejście do wojska i broni. Generał Hammond ściągnął go do zespołu, bo potrzebował człowieka, który się nie cofnie przed niczym. Człowieka, który potrafi wybrnąć z trudnej sytuacji i przeżyć w ogniu walki.
Ostatnim członkiem drużyny był T'ealc. Jaffa, który zbuntował sie przeciwko swojemu "bogu" Apofisowi. Jaffa kiedyś byli ludźmi, ale wieki zależności od Goa'uldów zmieniły ich fizjologię. Wpływ na T'ealca miały dwie osoby: Bratack i Jack O'Neill. Pierwszy z nich był jego nauczycielem i mentorem. To on uświadomił młodemu Jaffa, że Goa'uldzi nie są bogami, a do tego są od nich uzależnieni. Uzależnienie było jednak obopólne. Jaffa nie przeżyliby bez Goa'uldów a Goa'uldzi bez Jaffa.
Udało się wreszcie pokonać Władców planet przy pomocy koalicjantów, ale do rozwiązania pozostała jeszcze jedna zagadka. Czemu zakopano ziemskie wrota, bo przecież najeźcy odeszli. Mieli statki, więc pozbycie się kręgu nic nie dawało. Za zgodą członków drużyny SG-1 postanowiono wyjaśnić tę zagadkę. Wiedziano, że wrota moga przenieść ludzi w dowolny moment czasoprzestrzeni. Postanowiono wykorzystać tę właściwość. Znaleziono odpowiedni rozbłysk słoneczny i we właściwym czasie cała czwórka wraz z wyposażeniem weszła w horyzont zdarzeń. Gdy wyłonili się z wrót wciąż byli na Ziemii. Wrota miały sterownik na swoim miejscu, a oni stali na środku pustyni.